Read with BonusRead with Bonus

Rozdział XVII: Miszczące poranki

Ciemnoszare smugi wełny groźnie otaczały niebo, jak drapieżnik otacza swoją ofiarę. Nagle rozległ się niski grzmot, głośno w chłodnym jesiennym powietrzu, niebo ryczało z zadowoleniem. Kropelki deszczu uderzały o ziemię z siłą małego dziecka. Głodne mżawki zamieniały się w kanonady, barykadując wszy...