




Prolog
POV Savannah Bowen
MIESIĄCE WCZEŚNIEJ
Serce waliło mi w piersi, gdy moje stopy miażdżyły suche liście pokrywające ziemię, każdy krok przybliżający mnie do Huntera, alfy, którego miałam poślubić. Ramię mojego ojca, zaciśnięte wokół mojego, było jak stal, trzymając mnie stabilnie i prowadząc ku zobowiązaniu, które zostało przypieczętowane, gdy byłam jeszcze szczeniakiem.
Pełnia księżyca odbijała się przez pnie drzew, oświetlając ścieżkę, która prowadziła mnie do niego. Mojego przyszłego męża.
To był pakt. Pierworodny każdego lidera stada miał połączyć się w małżeństwie, pieczętując umowę pokojową między stadami i zwiększając naszą siłę, tym samym intensyfikując nasze możliwości.
Podniosłam twarz, obserwując Huntera stojącego przed Basonem, starym wilczym patriarchą stad. Jego wiek był tajemnicą dla wielu, ale pomarszczona skóra na jego twarzy, kilka śnieżnobiałych włosów i głębokie, doświadczone brązowe oczy wskazywały, że był bardzo, bardzo stary.
Mój narzeczony miał poważny wyraz twarzy, bez nawet śladu uśmiechu. Tak wyglądał przez większość czasu – nie okazywał żadnych emocji.
Zacisnęłam usta, wstrzymując oddech.
Hunter był piękny.
Krótkie, ciemnobrązowe włosy; oczy głębokiego brązu z miodowymi plamkami w ich środku, uzupełniające jego złotą skórę. Jego wzrost i szerokie ramiona sprawiały, że jego obecność była jeszcze bardziej imponująca, podobnie jak jego silne, zdefiniowane ramiona.
Biała koszula, którą miał na sobie, miała rękawy podwinięte do łokci. Czarne spodnie przylegały do umięśnionych nóg, a ich nogawki ukazywały jego bose stopy.
Mój wzrok przesunął się jeszcze raz po jego wyrzeźbionej twarzy. Wyrazista linia szczęki, gładko ogolona. Cienkie, ale dobrze zdefiniowane usta. Prosty nos.
Jego uśmiech, który od czasu do czasu był skierowany do mnie, sprawiał, że moje serce zapadało się w piersi.
Przełknęłam westchnienie, powstrzymując intensywność emocji, które mnie ogarnęły.
Kocham go.
Chociaż na początku był to tylko układ między naszymi rodzicami, nauczyliśmy się żyć z tym faktem i rozwinęliśmy więź. Był osiem lat starszy ode mnie i zawsze był obecny w moim życiu.
Zbyt łatwo było się w nim zakochać. Przystojny, silny i alfa pożądany przez każdą samicę w stadzie.
Mój pierwszy pocałunek, w wieku szesnastu lat, był z nim; tak samo jak mój pierwszy raz kilka miesięcy temu po imprezie przy ognisku. I każdy kolejny raz od tamtej pory.
Poza sezonem godowym nigdy nie zajdę w ciążę. A moi rodzice dbali o kontrolowanie mojej płodności aż do dnia ślubu. Nie mieli pojęcia, że Hunter i ja już przyspieszyliśmy sprawy, bo inaczej byłabym martwa.
Wiedza, że jest mój, przeznaczony dla mnie, napawała mnie dumą.
Lata poświęcenia i surowego wychowania miały na celu uczynienie mnie idealną żoną dla alfy. Byłam zabroniona od uczestniczenia w imprezach, nigdy nie pozwolono mi mieć przyjaciela, ani rozmawiać z jakimkolwiek mężczyzną, który nie był rodziną.
Moja wolność zaczęła się dopiero wtedy, gdy Hunter po raz pierwszy okazał zainteresowanie mną, krótko przed naszym pocałunkiem. Z nim moi rodzice pozwolili mi wychodzić; w końcu miał zostać moim mężem.
Poślubienie go było faktem zakorzenionym w moim życiu odkąd pamiętam, więc nigdy nie pozwoliłam sobie na zainteresowanie jakimkolwiek innym mężczyzną. I nie żałuję tego.
Hunter zawsze był doskonały.
To był najszczęśliwszy dzień mojego życia. Dzień, w którym w końcu wyjdę za niego za mąż i będę żyć w spokoju, wolna od mojego ojca i jego agresji.
Jakby wyczuwając kierunek moich myśli, mocniej ścisnął moje ramię. Subtelny dotyk, małe przypomnienie tego, czego się ode mnie oczekuje.
Bycie wolną od niego było najlepszą częścią tego wszystkiego.
Nie był dobrym mężczyzną, ani dobrym alfą, mężem czy ojcem. Uciskał mnie, moją mamę i Selenę, moją młodszą siostrę.
Stado nie szanowało go; jedynie się go bało. I nie uważałam, że to w jakimkolwiek stopniu jest powód do dumy, ale on tak.
Nie mając męskiego potomka, żadnego alfy, który mógłby kontynuować jego dziedzictwo, pokładał wszystkie swoje nadzieje we mnie. Miał nadzieję, że mogłabym mieć syna z Hunterem, dając tym samym naszemu stadu alfę, który zastąpi go po jego śmierci.
Tylko mężczyźni rodzą się alfami. Selena i ja byłyśmy omegami, tak jak nasza matka, Diana.
Dlatego każda oznaka wolności została mi odebrana, gdy miałam osiem lat, jak tylko mój ojciec, Alfa James, i ojciec Huntera, Alfa Caspian, zawarli krwawy pakt.
Moje oczy skierowały się tam, gdzie stała moja siostra, obok naszej matki, na przedzie zgromadzenia.
Z jej ciemnobrązowymi włosami związanymi w warkocz opadający na prawe ramię, jej niebieskie oczy, tak podobne do moich, promieniowały troską. Selena miała na sobie prostą, długą zieloną sukienkę, która podkreślała jej smukłą sylwetkę z delikatnymi krzywiznami w odpowiednich miejscach.
Nie była największą fanką mojego narzeczonego. Selena nienawidziła Huntera z całych sił i była całkowicie przeciwna aranżowanym małżeństwom. Mówiła, że nie widzę prawdy o nim, że jestem tylko naiwną dziewczyną zakochaną.
Ale jak mogłam uniknąć zakochania, gdy całe życie przygotowywałam się na ten moment? Było znacznie łatwiej zaakceptować przeznaczenie, które na mnie czekało, niż je odrzucić i nienawidzić.
Spojrzałam na moją matkę, która, w przeciwieństwie do mojej siostry, uśmiechała się z zadowoleniem i dumą, podobnie jak jej mąż. Jej blond włosy były mocno spięte, wysoko na głowie. Miała na sobie ciemną sukienkę, która zakrywała każdą krzywiznę jej ciała, aby zadowolić mojego ojca, który nienawidził, gdy pokazywała zbyt dużo.
Moja sukienka była prosta. Biała, wykonana z gładkiego jedwabiu, z cienkimi ramiączkami i prostym dekoltem. Spódnica nie była obfita, ale kołysała się z każdym boso krokiem, który stawiałam wzdłuż alei pokrytej liśćmi i płatkami tulipanów. Welon opadający na moje włosy kaskadowo opływał moją twarz.
Nie było w niej nic ekstrawaganckiego, zgodnie z tradycyjnymi ceremoniami związkowymi, które od czasu do czasu odbywały się w stadach.
Po mojej prawej stronie stało stado Huntera, moja nowa rodzina. Po lewej, stado, w którym się urodziłam.
Rzuciłam przelotne spojrzenie na nich i nie czułam absolutnie nic, co by mnie powstrzymywało przed opuszczeniem stada. Miałam nadzieję, że z moją nową rodziną będzie lepiej. W starej, mężczyźni nie szanowali kobiet, niezależnie od tego, czy były omegami czy betami. Byli odzwierciedleniem dziedzictwa, które mój ojciec pozostawiał jako lider, tak jak jego ojciec wcześniej. Ja jednak miałam nadzieję, że mój syn będzie w stanie przełamać ten paradygmat.
Hunter by się temu nie sprzeciwił; wiedziałam to po tym, jak zawsze traktował mnie z szacunkiem.
Podniosłam twarz, stawiając kroki pewnie i zdecydowanie, idąc alejką pokrytą suchymi liśćmi i płatkami białych tulipanów.
Caspian stał za swoim synem, uśmiechając się szeroko i zadowolony.
Mrugnęłam powoli, biorąc głęboki oddech chłodnego wieczornego powietrza, i spojrzałam na Huntera jeszcze raz.
Migoczące światło latarni wiszących wokół nas oświetlało jego twarz. Zacisnęłam usta w słaby uśmiech, który wiedziałam, że zobaczy swoimi wilczymi oczami, nawet przez zasłonę na mojej twarzy. Nie odwzajemnił uśmiechu, pozostając niewzruszony.
Jako przyszły Alfa stada, nie mógł okazywać uczuć publicznie; były one uznawane za oznakę słabości, a on nigdy nie mógł wydawać się słaby.
Cisza, która nas otaczała, była oznaką szacunku. Stada uczestniczące w ceremonii aprobowały związek. Słychać było tylko cichy szum wiatru, szelest wysokich gałęzi drzew, ćwierkanie sowy i chrzęst moich stóp na liściach.
Zastanawiałam się, czy oni również mogą usłyszeć grzmot mojego bijącego serca dzięki ich wyostrzonej słuchowi. Choć mój ojciec mnie za to nienawidził, to był jeden objaw mojego ciała, którego nie mogłam i nie chciałam kontrolować.
Alpha Bason spoczął wzrokiem na mnie, wyglądając na znudzonego jak zawsze, jakby nic w życiu już go nie zaskakiwało, a on tylko zabijał czas na Ziemi.
Zatrzymaliśmy się przed Hunterem, a ja lekko skłoniłam głowę w geście uległości, dokładnie tak, jak oczekiwano ode mnie.
Miałam stać się uległą, skromną żoną i dobrą dostarczycielką potomstwa.
Już zdążyłam się przyzwyczaić do milczenia w obliczu surowej osobowości mojego ojca. Milczenie dla Huntera nie sprawiało mi problemu; był o wiele lepszy, bardziej przyjemny i kochający niż mężczyzna, który dał mi życie. To, co naprawdę mnie przerażało, to niezdolność do wypełnienia mojej powinności i dostarczenia mu potomstwa, którego ode mnie oczekiwano. To był, w rzeczywistości, mój największy strach.
Hunter wyciągnął rękę i dotknął mojej twarzy grzbietem dłoni przez cienką zasłonę. Jego oczy nie zdradzały niczego poza chłodem, do którego nie byłam przyzwyczajona.
Przełknęłam ciężko, czując, jak moje dłonie są mokre od potu.
To maska, powiedziałam sobie. Maska, aby utrzymać jego przywództwo niezachwiane i wzajemny szacunek innych wilków nietknięty.
„Oddaję moją pierworodną córkę, zgodnie z paktem zawartym wiele lat temu,” zadeklarował mój ojciec, jego głos odbijał się echem przez rzędy drewnianych ław, aby wszystkie wilki mogły być świadkami.
Alpha Caspian wystąpił do przodu, analizując moją sylwetkę od stóp do głów z marsową miną.
„Rzeczywiście, piękna wilczyca,” skomentował, wbijając wzrok tam, gdzie moje piersi tworzyły delikatny łuk pod jedwabną tkaniną sukni ślubnej. „Mam nadzieję, że jest lepszą rodzącą niż jej matka i da mojemu synowi Alfę.”
Thump, thump, thump...
Moje serce dudniło w uszach, zostawiając mnie lekko oszołomioną.
Hunter zaśmiał się, przekrzywiając głowę na bok, jego wzrok nigdy nie odrywał się od mojego. Reszta stada dołączyła do jego śmiechu. Trzymałam głowę spuszczoną, nie wydając z siebie żadnego dźwięku. Selena, z drugiej strony, wydała niezadowolone warczenie, ale zamilkła, gdy tylko nasz ojciec spojrzał na nią.
Chciałam zabić moją upartą, nieustępliwą siostrę za to. Będą konsekwencje jej nieposłuszeństwa. Uderzy ją i zostawi bez jedzenia. Jak mogła nadal się mu sprzeciwiać mimo tego wszystkiego, kiedy było tak dużo łatwiej po prostu... przestrzegać jego zasad?
„Mogę zapewnić, że moja córka nie będzie tak... słaba jak moja żona,” warknął mój ojciec.
Zacisnęłam oczy, czując ból porażki mojej matki przeszywający moją duszę. Nienawidziłam, że o tym rozmawiali, że mogli ją poniżać przed stadami. To był mój dzień ślubu, miał być szczęśliwą okazją.
Caspian posłał mojemu ojcu wilczy uśmiech.
To była największa rana mojego ojca. I wszyscy o tym wiedzieli.
„Mam nadzieję, że masz rację, James. I że nie oszukujesz mnie, oddając bezużyteczną wilczycę.”
Alfa Bason odchrząknął.
„Kontynuujmy ceremonię, proszę. Wszyscy jesteśmy niecierpliwi na ucztę,” zadrwił, próbując rozładować napiętą atmosferę, która się osiedliła.
Nasi ojcowie nie byli przyjaciółmi — nigdy nie byli. Tolerowali się, ponieważ byli silniejsi jako sojusznicy niż jako wrogowie. Ale zdecydowali się na połączenie stad, gdy miałam osiem lat, po tym jak Lily, żona Caspiana i matka Huntera, zniknęła. Po tym tragicznym wydarzeniu ustąpili i podpisali umowę o unii.
Hunter chwycił mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie, ustawiając mnie przy swoim boku, twarzą do Alfy Basona.
Kontrolowałam oddech i trzymałam ręce blisko ciała, unikając pokazywania, jak bardzo się trzęsę.
Patriarcha spojrzał na mnie ciepłym uśmiechem, a potem na Huntera.
„Jesteśmy tu, aby świętować zjednoczenie tej pary i w końcu połączyć dwa Wschodnie stada!” zaczął, podnosząc głos, aby wszyscy mogli usłyszeć.
Po wymianie naszych ślubów — przecięciu naszych dłoni i przyciśnięciu ich razem w wymianie krwi — udamy się na ognisko. Potem na miesiąc miodowy, gdzie Hunter oznaczy mnie jako swoją żonę, swoją wilczycę i swoją własność. To nie będzie rytuał parowania, ponieważ nie oznaczę go. Parowanie to coś poważnego i głębokiego, gdzie wilki stają się jednym. Jeśli jedno umrze, drugie też umrze. Cokolwiek jedno czuje, drugie również czuje. To więź, którą niewielu Alfów odważa się stworzyć, zazwyczaj z przeznaczonymi partnerami — rzadkimi i nieczęstymi.
Następnego dnia nasi rodzice sprawdzą ślady ugryzień Huntera na mnie, oficjalnie kończąc ceremonię.
Alfa Bason trzymał srebrny nóż z rękojeścią z wilczych kości i podał go Hunterowi.
„Przetnij swoją dłoń i dłoń swojej narzeczonej, abyśmy mogli rozpocząć śluby unii,” polecił. Mój ojciec zbliżył się, podobnie jak Caspian. „Hunter, Alfa Stada Wschodniego Zaćmienia, czy przyjmujesz Savannah, ze Stada Wschodniego Zmierzchu, jako swoją partnerkę?”
Przez chwilę świat zdawał się przestać kręcić. Wszystko wokół nas zamarło i ucichło.
Hunter spojrzał na mnie, a w jego brązowych oczach, które tak bardzo kochałam, błysnęła dzika iskra.
„Nie,” wyszeptał, zaciskając zęby.
Uśmiechnęłam się dumnie, nie zdając sobie sprawy, co właśnie powiedział. Fala westchnień przetoczyła się przez las. Uśmiech na mojej twarzy powoli zgasł.
„Co?” zapytał Alpha Bason, równie zdezorientowany jak ja.
W szybkim ruchu Hunter rzucił nóż swojemu ojcu i chwycił mnie za ramię tak mocno, że czułam ślady jego palców na skórze. Drugą ręką ściągnął welon, odsłaniając moją twarz.
„Jak śmiesz odrzucić moją córkę?” warknął mój ojciec. „Żądam wyjaśnień, zanim was oboje zabiję.”
Hunter go zignorował, skupiając uwagę na mnie.
Spojrzałam w jego oczy, próbując znaleźć jakąkolwiek oznakę drwiny w jego tonie. Nie odrzuciłby mnie w dniu naszego ślubu – nie po wszystkim, przez co przeszliśmy.
Kochał mnie, prawda?
Pochylił się, zbliżając nasze twarze.
„Odrzucam cię, Savannah! I zamienię cię w dziwkę mojego stada,” wyszeptał, muskając dłonią mój policzek. „Powiedziałaś ojcu, jak rozkładałaś przede mną nogi? Jak jęczałaś moje imię, gdy byłem w tobie?”
Moje oczy rozszerzyły się, otworzyłam usta, ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk.
On tego nie robił. Nie mógł. On... poniżał mnie przed wszystkimi, hańbił mnie.
„Zabiję cię,” warknął mój ojciec, ruszając naprzód.
„Powiedz ojcu, kochanie. Powiedz mu, jaką dziwką jesteś. Powiedz mu, jak ssałaś mojego kutasa ostatniej nocy, którą spędziliśmy razem, biorąc mnie do momentu, w którym się dusiłaś,” syczał przez zaciśnięte zęby, jego palce zaciskając się wokół mojego gardła.
Pokręciłam głową, moje oczy pełne łez zamazywały widok.
Łamałam się... kawałek po kawałku, aż nie zostało ze mnie nic – nic dla niego, nic dla nikogo.
Hunter, mój narzeczony, mój ukochany. Moja pierwsza miłość, mój pierwszy we wszystkim. On... odrzucał mnie przy ołtarzu, hańbił mnie, poniżał.
Zachłysnęłam się.
Potem wszystko wydarzyło się zbyt szybko.
Mój ojciec rzucił się na Huntera, ale Caspian go zablokował, odpychając go od swojego syna, który trzymał ręce na mojej szyi. To była cicha groźba. Trzymał moje życie w swoich rękach i mógł je zakończyć w każdej chwili.
„Mieliśmy umowę, przeklęty łajdaku!” wrzasnął mój ojciec.
Caspian zaśmiał się głośno, szyderczo.
„Nigdy nie mieliśmy umowy.”
„Co?”
Nie mogłam się ruszyć. Nie mogłam zrobić nic poza wpatrywaniem się w Huntera, zupełnie niewiarygodne.
W jego oczach zobaczyłam coś, czego nigdy wcześniej nie widziałam. Nienawiść, obrzydzenie, pogardę.
Moje serce pękło w tym momencie, z oczywistym uświadomieniem sobie, że całe moje życie było oszustwem. Że byłam niczym więcej niż marionetką, ukształtowaną przez moich rodziców i oszukaną przez mężczyznę, którego przysięgałam kochać.
Całe moje życie, każda ograniczenie, które znosiłam, aby stać się dla niego idealną żoną – wszystko. To wszystko było kłamstwem.
„Nigdy nie planowałem wydać nasze dzieci za mąż, ty draniu. Nigdy nie ożeniłbym jednego z moich dzieci z dziwką z twojej krwi!” wyznał Caspian, jego ton ociekał pogardą, która sprawiła, że włosy na moim karku stanęły dęba. „To wszystko było tylko moim planem zemsty.”
„Oszalałeś?” wtrącił Alpha Bason.
„Wiem o romansie, który miałeś z Lily, jak lubiłeś się skradać z moją żoną za moimi plecami.” Zaśmiał się, pełen pogardy. „Zabiłem ją, gdy tylko odkryłem prawdę. Tuż przed Hunterem, żeby mógł zobaczyć prawdę o swojej dziwce matce. Wbiłem rękę głęboko w jej klatkę piersiową i wyrwałem serce.”
„Potem wpadłem na pomysł, żeby pochować ciało i udawać, że zniknęła, tworząc iluzję, że jesteśmy w niebezpieczeństwie, żebyś zgodził się oddać jedną ze swoich córek w umowie,” dodał Hunter, jego stanowczy głos odbijający się echem po lesie.
Przełknęłam szloch i pozwoliłam pierwszej łzie spłynąć po kąciku prawego oka.
„A teraz, w końcu będę miał przyjemność cię zabić,” kontynuował Caspian. „Po upokorzeniu cię przed wszystkimi, wiedząc, że miałeś zużytą dziwkę za córkę, tak jak ty używałeś mojej żony.” Zaśmiał się. „Ale nie martw się, James. Zrobię z twoich córek suki mojego stada. Będą służyć wszystkim moim mężczyznom, zawsze gotowe ich zaspokoić, aż przestaną być użyteczne.”
Potężny ryk wyrwał się z piersi mojego ojca, przeszywając mnie dreszczem. Uwalniał swoją alfa moc, emanując surową, ślepą furią.
Hunter odwrócił mnie, przyciskając moje plecy do swojego twardego, zdefiniowanego torsu, trzymając palce wokół mojej szyi, zmuszając mnie do patrzenia na naszych ojców. Pochylił się, jego usta blisko mojego ucha.
„Nie martw się, Sava...” wyszeptał, całując moje ucho. „Będę jednym z twoich klientów. Podoba mi się to, co masz między nogami. Dobra cipka nie powinna się marnować.”
Wydałam niski syk, wydychając przez niego cały ból, który czułam.
Mój ojciec wyrwał się z rąk Caspiana i rzucił się na niego, gotów zabić, zaślepiony gniewem i pragnieniem zemsty.
Ale nie zaszedł daleko. Alfa wilków Eclipse trzymał srebrny nóż i nie zawahał się, zanim wbił ostrze w jego szyję.
Krew z przeciętej żyły spryskała moją twarz i resztę ciała, plamiąc moją białą sukienkę na czerwono. Była gorąca, gęsta i wydzielała silny zapach, który przewrócił mi żołądek.
Złapałam oddech, rozchylając usta w ciężkich oddechach. Krzyk mojej matki rozdarł ciszę, przeszywając powietrze.
James cofnął się o kilka kroków, jego ręce zaciskały się na krwawiącej szyi, próbując zatrzymać ciepłą krew wypływającą z rany.
Ostry, metaliczny zapach wypełnił powietrze, uderzając w mój nos.
Jego niebieskie oczy stopniowo traciły ostrość, gdy życie uchodziło z jego ciała. Śmiech Caspiana rozbrzmiał.
„I w końcu, po tylu latach, mam przyjemność oglądać, jak umierasz,” powiedział, wyciągając nóż z szyi mojego ojca. Spojrzał na czerwony płyn pokrywający ostrze i przyłożył go do ust, przesuwając językiem, aby spróbować. „Teraz wiem, jak smakuje twoja krew, James. Ciesz się moją żoną w piekle.”
Kopnął rannego alfę z taką siłą, że ten poleciał w powietrzu. Uderzył w jedno z drzew i upadł martwy na dywan z suchych liści.
Zasłoniłam usta dłońmi.
Martwy.
Mój ojciec był martwy.
Alfa stada, do którego należałam. A ja byłam więźniem psychopatycznego samca, który go zabił, i jego parszywego syna, który zniszczył mnie na niezliczone sposoby, których nawet nie mogłam zmierzyć.
Moja matka upadła na kolana, wydając głęboki, pusty odgłos bólu. Podniosła twarz i spojrzała na Kaspiana, jej wyraz twarzy był wykrzywiony wściekłością. Jej oczy świeciły szmaragdową zielenią, jej wilk wynurzał się. W jednym szybkim ruchu wstała i rzuciła się na alfę, jej zdeformowana ręka z wydłużonymi pazurami rozcięła ramię Kaspiana, rozrywając skórę i mięśnie, raniąc go.
Hunter puścił mnie, głośno warcząc, i pobiegł do swojego ojca.
Kaspian chwycił swoje ramię, obnażając wydłużone zęby, jego ciemnobrązowe oczy błyszczały.
"Zabiję ją," syknął.
"Nie," przerwał Hunter. "To ja będę miał tę przyjemność."
Twarz mojej matki była wykrzywiona. Była w połowie transformacji - świecące oczy, wydłużone kły, wydłużone pazury i plamy futra rozsiane po jej ciele.
Hunter patrzył na nią, warcząc, wydzielając swoje feromony strachu, próbując zmusić ją do uklęknięcia przed nim, przed alfą.
Zimna ręka chwyciła moje ramię. Spojrzałam na bok i zobaczyłam Selenę z szeroko otwartymi oczami i ustami białymi jak papier.
Diana poddała się, klękając przed Hunterem, chociaż każdy mięsień jej ciała napiął się, aby opierać się przed poddaniem się mu.
Jej oczy były matowe, źrenice rozszerzone i bez życia.
"Miałam zamiar pozwolić ci żyć, żebyś mogła zobaczyć, jak twoje córki stają się prostytutkami stada. Ale nie wybaczę ci obrazy wobec mojego ojca."
"Zdradziłaś mojego męża, nasze stado, moją córkę. Jesteście niczym więcej niż zdradzieckimi psami, które nie dotrzymały umowy, którą zawarliście."
Hunter zaśmiał się.
"A ty jesteś bezużytecznym wilkiem. Nawet nie mogłaś dać swojemu mężowi alfy, ani zadowolić go w łóżku, skoro musiał szukać gdzie indziej."
Selena pociągnęła mnie za ramię, namawiając do cofnięcia się. Małe, lekkie kroki, których ani Hunter, ani Kaspian nie zauważyli.
Moja matka uśmiechnęła się do niego, obnażając zęby w gryzącym uśmiechu.
"Przynajmniej mój mąż umarł wiedząc, że nigdy nie został zhańbiony, jako że był moim jedynym samcem, podczas gdy twój ojciec był największym głupcem ze wszystkich."
Hunter wydał wściekły krzyk, rozcinając jej szyję pazurami. Krew spryskała mnie, mieszając się z bałaganem, który już był na mojej sukni.
Spojrzałam w dół, obserwując materiał zabarwiony na czerwono. Suknia, którą miałam na sobie w dniu, który powinien być najszczęśliwszym dniem mojego życia, całkowicie zrujnowana, splamiona krwią moich rodziców, których życie zostało odebrane przez samca, którego kiedyś kochałam.
Hunter wciągnął mnie w swój plan zemsty, mimo że nie miałam nic wspólnego z tym, co się stało. Krzyżował mnie za grzechy popełnione przez mojego ojca.
Gulgotała, dławiąc się własną krwią, zanim upadła na plecy na ziemię. Martwa.
Usłyszałam szepty wokół nas, kroki odbijające się echem ze wszystkich stron.
"Zabiłeś naszego alfę. Teraz zasługujesz na śmierć!" ktoś krzyknął.
"Czekam," wyzywał Hunter, zapraszając wilki do walki.
Zrobiłam kilka kroków w tył, zwiększając odległość między nami. Moje spojrzenie spotkało się z oczami Alfy Basona, który wydawał się zdruzgotany sytuacją. Jednym, niemal niewidocznym skinieniem głowy zrozumiałam jego rozkaz.
Uciekaj!
Pozostanie nie wchodziło w grę. Hunter już wyjawił swoje plany wobec mnie i mojej siostry. Zabrał mi już tak wiele.
Moje serce; moją wolność; moją honor.
Nie pozwolę mu zabrać tego, co mi jeszcze zostało, choćby było to niewiele.
Chwyciłam jedną z latarni, zrywając ją z gałęzi, i z całej siły rozbiłam ją o ziemię. Szkło się rozprysło, a ogień świecy szybko rozprzestrzenił się po suchych liściach, tworząc między nami ścianę.
Oczy Huntera zwróciły się ku mnie, chwilowo odwracając uwagę od wilków z naszego dawnego stada, które na niego nacierały, wyzywając go.
"Nawet nie myśl o ucieczce, Sava," groźnie warknął. "Złapię cię, gdziekolwiek będziesz, i sprowadzę z powrotem do domu, bez względu na okoliczności."
"Już nigdy nie wrócę!"
"Nie rób tego, kochanie. Będzie o wiele gorzej dla ciebie i twojej drogiej siostry, gdy znów cię dorwę."
Chwyciłam spódnicę sukni, rozdzierając ją z siłą, aby ją odciążyć i skrócić. Będzie o wiele łatwiej biec bez długiego trenu przeszkadzającego mi.
"Będziemy wolne, Hunter, albo umrzemy próbując."
"Ty sukinsynu!" przeklęła Selena, wskazując na niego palcem. "Zapłacisz za wszystko, co zrobiłeś mojej siostrze i naszemu stadu." Rzuciła kolejną latarnię na ziemię, jeszcze szybciej rozprzestrzeniając ogień.
"Jeśli uciekniecie przez ten las, będziecie traktowane jak zdrajcy. Wiecie, że opuszczenie stada jest zakazane. Wszyscy będą was ścigać, a śmierć będzie najmniejszym z waszych zmartwień." Spojrzał na mnie wściekle. "A ty, moja urocza narzeczono, poniesiesz wszystkie konsekwencje tego."
"Pieprz się!" syknęłam.
Już nic nie znaczyłam. Dzięki niemu.
Pierwszy wilk rzucił się na Huntera, a ja desperacko miałam nadzieję, że trafi w pulsującą żyłę na jego szyi. Ale jako wyższy alfa, był znacznie szybszy i silniejszy. Szybko uniknął ataku i złamał kark wilka.
Nie czekałam, żeby zobaczyć, czy inni dadzą radę. Selena chwyciła mnie za ramię. Odwróciłam się na pięcie i zaczęłam biec w las.
Nie miałam pojęcia, dokąd zmierzamy ani jak długo będziemy w stanie go powstrzymać, ale... to była nasza ostatnia nadzieja.
Wolność.
Oszukana, odrzucona, wzgardzona.
Chciałam tylko być wolna i spróbować żyć w spokoju, nawet jeśli tylko przez chwilę.
Uciekłam od chaosu, od Huntera, obok Seleny, z splątanymi włosami, zapłakaną twarzą, podartą suknią ślubną i skórą pokrytą krwią moich rodziców.
Chciałam płakać, aż zabraknie łez, ale nie było na to czasu. Wszystko, co musiałam zrobić, to... biec. Bez zatrzymywania się, bez oglądania się za siebie. Aby zwiększyć odległość między mną a Hunterem.
Została mi tylko siostra i nadzieja, że uda nam się znaleźć jakąś namiastkę wolności.