




Rozdział 2 Została zabrana, aby się zaręczyć!
Goście na sali mieli różne wyrazy twarzy, a rozmowy były w pełnym toku.
"To jest narzeczona pana Melville'a? Wygląda jak buntowniczka!"
"Kobieta pana Melville'a powinna być delikatna, piękna i elegancka. Co to ma być?"
"Och, gust pana Melville'a jest rzeczywiście dość wyjątkowy."
Katherine celowo ubrała się w ten sposób, aby odstraszyć mężczyznę z randki w ciemno.
Ale Alexander wydawał się zupełnie nie przejmować krytyką wizerunku swojej "narzeczonej" przez innych.
W rzeczywistości nie obchodziło go nawet, czy jego własny gust był kwestionowany, obserwując dyskusje wszystkich jakby był outsiderem.
Pod ciekawskimi spojrzeniami gości, z zimnym ostrzem na plecach, Katherine mogła tylko bezradnie wymienić pierścionki zaręczynowe z Alexandrem, aż gospodarz ogłosił zakończenie zaręczyn!
Chociaż tłum miał trudności z docenieniem narzeczonej Alexandra, musieli bić brawo i składać życzenia z jego powodu.
Oklaski wypełniły powietrze.
Katherine zeszła ze sceny, chcąc jak najszybciej opuścić to kłopotliwe miejsce.
Ale została otoczona przez trzy wytwornie ubrane kobiety, które zablokowały jej drogę.
"Czyją jesteś córką?"
"Dlaczego przyszłaś ubrana w ten sposób?"
"Naprawdę myślisz, że jesteś godna stać u boku pana Melville'a w takim wyglądzie?"
Katherine przeszła obok nich, nie zwracając na nie uwagi.
Ale te kobiety ponownie ją zablokowały, nie pozwalając jej przejść.
Tracąc cierpliwość, spojrzała na ich wystawne suknie i powiedziała: "Możecie wyglądać odpowiednio stojąc obok pana Melville'a, ale czy on się zgadza?"
"Ty..."
Te trzy kobiety pochodziły z prominentnych rodzin i nigdy wcześniej nie były tak wyśmiewane.
Zażądały przeprosin od Katherine i nie pozwalały jej odejść!
Tymczasem Hilton Allen z rodziny Allen podszedł do Alexandra i stuknął z nim kieliszkiem.
"Alex, skąd wziąłeś tę buntowniczkę? Jeśli przyprowadzisz ją do domu, twój dziadek powinien być wściekły, prawda?"
Alexander odpowiedział chłodno: "Mój dziadek chce tylko synowej. Dopóki jest kobietą, to wystarczy."
Hilton westchnął: "Jest tyle kobiet na świecie; dlaczego wybrałeś kogoś takiego jak ona?"
Alexander opuścił wzrok i wziął łyk wina, jakby wspominał coś.
"Bo ma słodkie usta!"
Hilton był zaskoczony i spojrzał na swojego zazwyczaj opanowanego przyjaciela z niedowierzaniem. "Nigdy nie zdawałem sobie sprawy, że twój gust jest tak... "
Nagle kieliszek wina został wylany na Katherine!
Hilton spojrzał w tamtą stronę i uniósł brew. "Wygląda na to, że twoja narzeczona jest dręczona. Nie powinieneś jej pomóc?"
Alexander zmrużył oczy na Katherine. "Nie trzeba."
Ciekawy, co Alexander miał na myśli, Hilton obserwował, jak Katherine chwyciła włosy dwóch kobiet obiema rękami i z całej siły zderzyła ich głowy!
Dwie kobiety upadły na ziemię, oszołomione, podczas gdy trzecia stała tam w szoku.
"Ty..."
Katherine pozostała bez wyrazu, nic nie powiedziała i po prostu machnęła lekko ręką.
Ostatnia kobieta natychmiast się cofnęła, nie odważając się już blokować drogi.
Usta Hiltona drgnęły.
"Myślę, że wiem, dlaczego wybrałeś tę buntowniczkę!"
Oczy Alexandra pogłębiły się, gdy popijał wino, milcząc.
Katherine szybko podeszła do niego, zaskakując go, i jedną ręką przyciągnęła go bliżej, całując go namiętnie.
Była niesamowicie silna i odważna, z niemałymi umiejętnościami!
"Leander, zabierz ją, żeby się przebrała."
"Tak, panie Melville!"
Zamiast iść się przebrać, Katherine podeszła i spojrzała na Alexandra z niezadowoleniem.
"Panie, to nie fair! Dałam ci tylko lekki pocałunek, a teraz chcesz, żebym za ciebie wyszła. To za dużo. Czy nie mogę wziąć innej odpowiedzialności, na przykład finansowej rekompensaty?"
Alexander zmrużył oczy, a w jego głębokim spojrzeniu pojawił się tajemniczy uśmiech, gdy patrzył na Katherine. "Więc, ile myślisz, że wart jest mój pocałunek?"
Katherine najpierw przyjrzała się jego twarzy, a potem poważnie obserwowała jego przystojne, cienkie usta, jakby naprawdę oceniała.
"Nie jestem pewna, więc może sam podasz cenę? Nie wyglądasz na młodego, więc zakładam, że to nie twój pierwszy pocałunek. Mam nadzieję, że cena nie przekroczy 40 dolarów. Nawet jeśli chcesz więcej, nie dam ci tyle!"
"Jak śmiesz!"
Leander pomyślał, że Katherine sama prosi się o kłopoty.
To zaszczyt być zaręczoną z Alexandrem, a ona śmie go lekceważyć?
Alexander gestem kazał Leanderowi się cofnąć, a potem chwycił delikatny podbródek Katherine między palcami.
Jego uścisk nie był mocny, ale niósł ze sobą poczucie zagrożenia.
"Katherine, skoro odważysz się drażnić mnie publicznie, musisz to dokończyć i ponieść konsekwencje. Pamiętaj o tym."
Katherine zmarszczyła brwi, zastanawiając się: 'Ten mężczyzna musi być trochę szalony. Nie wyglądam dziś dobrze, więc dlaczego jest tak na mnie zafiksowany?'
Katherine uśmiechnęła się, jej oczy błądziły, i od niechcenia powiedziała: "Dobrze! Mogę teraz iść do toalety?"
Alexander nic nie powiedział; tylko rzucił Leanderowi przelotne spojrzenie, dając do zrozumienia, że ma ją zaprowadzić do toalety.
Kilka minut później Leander wrócił do Alexandra z poważnym wyrazem twarzy i pochylił się.
"Panie Melville, panna Galatea wyskoczyła przez okno toalety i uciekła. Wysłałem kogoś, żeby ją ścigał."
Alexander, ubrany w elegancki garnitur, leniwie oparł się na sofie, jakby przewidział taki wynik. Jego przystojna twarz pozostała spokojna, gdy kręcił kieliszkiem czerwonego wina w dłoni.
"Nie trzeba jej ścigać. Znajdź jej adres domowy i wyślij kogoś, żeby odwiedził jej rodzinę."
"Tak jest!"
Hilton, który był świadkiem całej sceny, nie mógł się powstrzymać od doradzenia: "Alex, naprawdę chcesz poślubić tę hańbiącą dziewczynę? Właściwie..."
Alexander odpowiedział z głębokim znaczeniem: "Potrzeba takiej kobiety jak ona, żeby sobie z tym poradzić."
Kiedy Katherine wróciła do domu, było już późno w nocy.
Gdy tylko weszła do domu, jej ojciec, Joshua Galatea, podniósł rękę i zamachnął się w stronę jej twarzy.
"Jak śmiesz wracać!"
Katherine zwinie cofnęła się, łatwo unikając jego uderzenia.
Gniew Joshuy wzrósł, gdy nie trafił.
"Katherine, twoja matka starannie wybrała dla ciebie mężczyznę wysokiej jakości, a ty ubrałaś się tak i poszłaś na randkę w ciemno! Nawet pocałowałaś obcego mężczyznę publicznie. Przyniosłaś wstyd rodzinie Galatea! Przeproś natychmiast swoją matkę!"
Katherine miała ręce w kieszeniach płaszcza, jej spojrzenie było zimne. "Ona nie jest moją matką."
Lillian była tylko jej macochą, kimś, kto próbował wszelkimi sposobami szybko ją wydać za mąż i pozbawić dziedzictwa rodziny Galatea.
Lillian udawała życzliwą i powiedziała: "Joshua, nic mi nie jest. Nie złość się na Katherine. Jest młoda i kapryśna. To moja wina, że jej nie wychowałam dobrze."
Widząc, że Lillian nadal broni Katherine w takiej chwili, Joshua poczuł jeszcze większą sympatię do Lillian.
Odwrócił się i skarcił: "Jesteś taka niewdzięczna! Lillian zawsze jest dla ciebie dobra, a ty nawet nie nazwiesz jej mamą!"
Lillian otarła nieistniejące łzy i wydawała się pojednawcza, mówiąc: "Joshua, w porządku! Nie ma znaczenia, czy nazywa mnie mamą. Nie przeszkadza mi to!"
Obserwując występ Lillian, Katherine nie była już zaskoczona.
Ta obłudna kobieta najlepiej udawała biedną; była dwulicowa.
Tylko Joshua był zaślepiony jej urodą i nie widział jej prawdziwego oblicza!
Katherine podała stos dokumentów Joshuie i powiedziała: "Tato, to są wszystkie prawdziwe informacje o mężczyznach, których Lillian znalazła dla mnie na randki w ciemno. Spójrz. Jeśli uważasz, że jest odpowiedni kandydat, wyjdę za niego!"
Joshua był zaskoczony, podniósł dokumenty, a gdy je przeglądał, jego wyraz twarzy stopniowo stawał się dziwny.