Read with BonusRead with Bonus

5

**Dwa lata później

Nevaeh, lat 19 Aiden, lat 28**

"To piękny kampus, prawda?" Nie wiem, ile razy to już powiedziałam. Moje serce wypełnia ekscytacja, gdy jem pyszny kotlet jagnięcy.

Właściwie, mówiłam to zdanie wiele razy w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Nikt nie zmieni mojego zdania na ten temat, zwłaszcza po wizycie w najpiękniejszej bibliotece uniwersyteckiej, jaką kiedykolwiek widziałam. Wiem, że dołączenie do tego programu wymiany to najlepsza decyzja, jaką kiedykolwiek podjęłam.

Tata, który siedzi naprzeciwko mnie, patrzy na mnie z tym samym szczęściem błyszczącym w jego oczach. Jest szczęśliwy, że ja jestem szczęśliwa, chociaż na początku nie podobał mu się pomysł mojego przeprowadzki do Warszawy.

Uśmiecha się i wraca do jedzenia. "Pamiętasz zasady, prawda?"

Wzdycham. Znowu zaczyna.

Mama, która siedzi obok niego, kręci głową ze zrozumieniem. Wiem, że jest po mojej stronie, ale niestety, nikt nie zmieni zdania taty na temat tych zasad.

"Tato." Wzdycham ponownie, tym razem dłużej. "To tylko jeden semestr."

Tata przygląda mi się uważnie, i mogę zgadnąć, co zaraz powie.

"Sześć miesięcy, Nevaeh. To nie jest krótki okres." Nawet brzmi obrażony, a ja staram się nie parsknąć śmiechem.

Będę z dala od domu przez jeden semestr, ale on zachowuje się, jakbym miała wyjechać na lata.

Mama nie żartowała, kiedy mówiła, że tata będzie płakał, pozwalając mi wyjechać, ale wiedział, że marzyłam o dołączeniu do tego programu wymiany.

"Jestem pewna, że w tym czasie zdobędzie wiele, uczestnicząc w jednym z najlepszych kursów technologii biznesowej, na który tak bardzo chciała się dostać." Mama dotyka ramienia taty uspokajająco, przypominając mu, dlaczego zgodził się na to w pierwszej kolejności. Następnie zwraca się do mnie. Na jej ustach pojawia się delikatny uśmiech.

"Dokładnie," podkreślam.

"Z tego, co pamiętam, mieliśmy wzajemne porozumienie co do warunków," przypomina mi tata.

"Tak." Kiwnę głową, biorąc kolejny kęs steku na talerzu. "Żadnego picia."

"Żadnego picia," powtarza tata, krzyżując ramiona na piersi i porzucając jedzenie.

"Żadnych klubów."

"Żadnych klubów." Kiwa głową, czekając, aż wymienię resztę zasad.

Podnoszę wzrok znad talerza. "Żadnego chodzenia samotnie w nocy."

"To też." Machnął palcem. "I nie rozmawiaj z nieznajomymi na ulicy."

Odkładam sztućce. "Nie jestem małym dzieckiem." Mój głos jest pełen frustracji.

Mama patrzy na nas z rozbawieniem, opierając podbródek na pięści i kręcąc głową z niedowierzaniem.

Tata rzuca mi stanowcze spojrzenie. "Nie jesteś, ale na świecie są przestępcy--"

"Dobrze. Rozumiem," przerywam mu, nie chcąc słuchać jego długiej przemowy o psychopatach czających się w pobliżu.

"Dobrze," mówi tata, ale potem mruży oczy na mnie.

Znam to spojrzenie. Nie powiedziałam najważniejszej zasady. Czuję się pokonana, gdy mówię: "I żadnych chłopaków. Rozumiem."

"Żadnych chłopaków. Absolutnie żadnych chłopaków," powtarza tata z nieugiętą autorytetem.

Patrzę na swój talerz i nadymam wargi, dźgając mięso widelcem. "Boże, moje życie miłosne jest skazane na zagładę," mruczę pod nosem. "Nigdy nie spotkam swojej bratniej duszy."

"Twoja bratnia dusza nie jest na studiach," poprawia tata, a kiedy na niego patrzę, tylko wzrusza ramionami, zanim wraca do swojego lunchu.

"Nie jesteś wróżbitą," mówię.

Tata jest przeciwny chłopakom na studiach do tego stopnia, że nie pozwala mi mieszkać w akademiku, który nie oddziela chłopców od dziewcząt.

Powiedział, że jakiś prześladowca mógłby po prostu wtargnąć, więc wybrał dla mnie nowe miejsce - jedno z najlepszych mieszkań w mieście z najwyższym poziomem bezpieczeństwa.

Czy to nie jest marnowanie pieniędzy? Jestem przekonana, że mój tata jest szalony.

"Skąd wiesz, że nie spotkam swojej bratniej duszy na studiach?" rzucam mu wyzwanie.

"To oczywiste," mówi tata, jakby to było krystalicznie jasne. "Nie pozwalam ci jeszcze randkować, więc spotkasz go dopiero za kilka lat."

Opada mi szczęka. "Lata? Jak długo? Aż skończę 30 lat?" prawie krzyczę.

Tata kiwa głową, a teraz to mama wzdycha. Wie, że ta rozmowa jest bez końca.

Na moich ustach pojawia się grymas, gdy opieram się o krzesło. "Wy dwoje poznaliście się w liceum," mówię rzeczowo.

Zapada cisza, a tata przełyka ślinę. Mam cię.

"To było skomplikowane--"

"Max jest już zaręczony, a jest tylko rok starszy ode mnie," nadal protestuję, machając rękami w powietrzu.

Tata wzdycha i przenosi wzrok na mamę, jakby prosił ją, żeby stanęła po jego stronie i pomogła mu wygrać ten spór. Mama tylko unosi brwi na niego.

Tata wraca do mnie. "To wyjątkowy przypadek. Max to prawdziwy dżentelmen," mówi, jakby wszyscy inni chłopcy poza jego siostrzeńcem nie istnieli. "Poza tym, Sienna też nie może randkować--"

"Sienna nie może randkować, dopóki nie skończy 25 lat," krzyczę. "Jesteś gorszy niż wujek Vaughn."

Kilka osób w restauracji odwraca głowy w naszą stronę z powodu mojego głośnego głosu, a ja bezwstydnie opieram czoło na stole. Śmiech taty sprawia, że podnoszę na niego wzrok.

"Masz rację." Uśmiecha się dumnie. "Jestem gorszy od niego."

Zamykam usta, zbyt zmęczona, by się kłócić. Wiem, że i tak przegram. Zrobię, co powiedział, byleby tylko nie zaciągnął mnie z powrotem do Teksasu.


"Będę za tobą tęsknić." Mocno przytulam mamę, zanim się rozstaniemy. Będę tęsknić za tym ciepłem.

Ona ściska mnie mocniej i całuje w czoło. Kiedy się odsuwamy, obejmuje moją twarz i patrzy na mnie czule.

"Będziesz się tu świetnie bawić, kochanie," mówi, jakby wyczuwała moje zmartwienie. "Rozluźnij się. Baw się dobrze. Poznaj wielu przyjaciół. Nie stresuj się za bardzo," szepcze, mimo że niektóre z jej słów przeczą temu, co mówił tata. Nie obchodzi jej to. Chce tylko, żebym była szczęśliwa.

Wzdychamy jednocześnie, a ja staram się nie płakać. To naprawdę pierwszy raz, kiedy będę mieszkać sama, bez nich.

Tata już rozkłada ramiona, kiedy się do niego odwracam. Obejmuje mnie tak, że czuję się jak pięciolatka.

Czuję, że nie chce mnie puścić. Tata zawsze udaje twardziela przed mną, ale kiedy wsiądzie do samochodu z mamą, wiem, że wtedy wszystko z siebie wyrzuci. Nie zdziwię się, jeśli mama powie, że musiała go ponownie przekonywać podczas podróży do domu.

"Nie martw się o mnie," mówię, kiedy się odsuwamy. Moje serce pęka, gdy widzę smutek w jego oczach.

Wciąż wydaje się nierealne, że tata w końcu pozwala mi mieszkać tysiąc mil od nich, ale najwyższy czas, żeby dał mi trochę luzu. Jeden semestr to zdecydowanie krócej niż całe cztery lata.

"Nie zapominasz o najważniejszej zasadzie, prawda?" pyta tata, a moje brwi marszczą się.

Najważniejsza zasada? Myślałam, że chodzi o chłopaków?

Przygląda mi się uważnie, a potem nagle przypominam sobie.

"Zawsze odbieraj, kiedy dzwonisz." Uśmiecham się.

Tata się uśmiecha, a my znowu się przytulamy.

Najważniejsze jest to, żebym nie kłamała i nie ukrywała niczego przed nimi. Dlatego nie powinnam ignorować ich telefonów, niezależnie od tego, kiedy dzwonią i gdzie jestem. Wystarczy, że usłyszą mój głos, żeby wiedzieć, czy naprawdę wszystko ze mną w porządku.

"Pamiętaj." Patrzy na mnie ostrzegawczo. "Nie pomijaj posiłków."

Znowu mówi, jakbym nie dorosła. Walczę z chęcią przewrócenia oczami, ale jednocześnie wiem, że będę tęsknić za jego wścibską stroną.

Teraz, gdy patrzę, jak mama i tata wsiadają do samochodu, w moim sercu toczy się bitwa. Bez względu na to, jak bardzo chcę mieszkać sama, trudno jest być z dala od nich. Bez względu na to, jak wspaniałe jest miejsce, w którym teraz jestem, mama i tata zawsze będą moją bezpieczną przystanią.

Tata opuszcza szybę samochodu, a ja macham do nich. Łzy prawie napływają mi do oczu.

"Pa," mówię radośnie, mimo że w sercu czuję smutek.

"Zobaczymy się bardzo szybko, kochanie. Kocham cię." Mama uśmiecha się, wiedząc, że wkrótce znów tu przyjadą, żeby mnie odwiedzić.

"Też cię kocham." Ściskam jej rękę i patrzę, jak tata wzdycha za kierownicą.

"Kocham cię, tato."

Uśmiecha się do mnie i wzdycha. "Kocham cię bardziej."

Po pożegnaniu tata rusza, a ja patrzę, jak odjeżdżają, aż samochód znika za bramą posesji.

Odwracam się i patrzę na wysoki budynek przede mną. Moje nowe mieszkanie.

Promienie słońca padają na moją twarz, i jest tak jasno, że muszę zasłonić oczy ręką. Budynek mieszkalny jest jednym z najbardziej ekstrawaganckich, jakie kiedykolwiek widziałam. Jest tak wysoki i wspaniały, zdecydowanie luksusowy apartament.

Żałuję, że tata nie musiałby płacić za to miejsce dla mnie, ale kłócenie się z nim było bezcelowe. Zawsze zapewni mi to, co najlepsze, zwłaszcza jeśli chodzi o bezpieczeństwo.

Mrużę oczy, patrząc na penthouse znajdujący się na szczycie budynku. Pamiętam, jak personel informował mnie, że właściciel mieszka na górze. Kimkolwiek są, muszą być niesamowicie bogaci, żeby posiadać tę niezwykłą nieruchomość.

Z determinacją wchodzę z powrotem do mieszkania i obiecuję sobie.

Zamierzam jak najlepiej wykorzystać swój czas w Warszawie. Zamierzam świetnie poradzić sobie na tym programie wymiany uniwersyteckiej.

Głos w mojej głowie dodaje: 'Ale oczywiście, przestrzegając zasad taty.'

Previous ChapterNext Chapter