Read with BonusRead with Bonus

3

Wieczór i noc minęły zaskakująco gładko, pomyślała Charlie, sprzątając zaplecze po wyjściu mężczyzn. Owszem, bywali seksistowscy i momentami wręcz niegrzeczni. Millard przyprawiał ją o dreszcze, a Vidar był po prostu nieuprzejmy i wrogi. Ale było też dużo humoru i śmiechu.

„Świetna robota dzisiaj,” powiedziała Jenni, podchodząc do niej.

„Dzięki, szefowo,” odpowiedziała Charlie, stawiając krzesła na stole, przygotowując pokój dla sprzątaczek, które przychodziły wczesnym rankiem.

„To jest twój napiwek za dzisiejszy wieczór od klubu czwartkowego,” powiedziała Jenni, wręczając jej kopertę, która wyglądała na wypchaną.

„Wow, dzięki.” Charlie szybko przejrzała banknoty, żeby zorientować się, ile zarobiła. Spojrzała na Jenni. „Serio?” zapytała.

„Najwyraźniej im się spodobałaś,” powiedziała Jenni i odeszła. Charlie ponownie zajrzała do koperty. Bez liczenia oszacowała, że to napiwek równy tygodniowej pensji. Dziewczyny nie żartowały, mówiąc, że mężczyźni dobrze dają napiwki. Może pomyśli o zrobieniu tego ponownie, pomyślała, idąc do pokoju pracowniczego, gdzie przebrała się w codzienne ubrania i wzięła swoją torbę. Pożegnała się z Robertem, a on zapytał, czy potrzebuje, żeby ją odprowadził na przystanek autobusowy.

„Dziękuję, Robert, ale to tylko pięć minut spacerem. Poradzę sobie,” powiedziała, wyciągając telefon. Miała kolejną serię zablokowanych połączeń od ojca i dwa nieodebrane połączenia od brata. Zrobiła mentalną notatkę, żeby do niego oddzwonić. Jej brat Huxton i jego mąż Tyson mieli dwóch uroczych bliźniaków, którzy o tej porze już spali, więc musiała poczekać do rana. Miała już odłożyć telefon, gdy ten zaczął dzwonić. Spojrzała na wyświetlacz i uśmiechnęła się.

„Cześć, idioto,” powiedziała.

„W końcu, czy to by cię zabiło, żeby odebrać telefon od czasu do czasu, siostro?” zapytał jej brat.

„Pracowałam, właśnie skończyłam,” odpowiedziała.

„Tata próbował do ciebie dzwonić,” powiedział Huxton.

„Zauważyłam.”

„Zamierzasz do niego oddzwonić?” zapytał.

„A ty byś oddzwonił?” odpowiedziała pytaniem.

„Rozumiem, że to, co zrobił, było złe, ale naprawdę chce to naprawić,” próbował ją przekonać brat.

„Wie, co musi zrobić, żeby to naprawić. Do tego czasu jest poza moim życiem. Jak chłopcy?” zapytała, zmieniając temat. Wiedziała, że brat nie przepuści okazji, żeby opowiedzieć o swoich synach. Po drugiej stronie linii usłyszała ciężkie westchnienie.

„Mają się dobrze. Liam zaczyna chodzić samodzielnie, a Aiden robi wszystko, żeby go przewrócić,” zaśmiał się jej brat.

„Brzmi uroczo,” powiedziała.

„Jest, kiedy nie jest frustrujące, że mały łobuz skupia się na dokuczaniu bratu zamiast próbować samemu. Powinnaś przyjść na obiad. Tęsknią za tobą.”

„Jasne, na pewno ci to powiedzieli,” zażartowała. „Chętnie. Sprawdzę swój grafik i podam ci kilka dat, które mi pasują. Nie zapomnij powiedzieć Tysonowi,” powiedziała.

„Nigdy bym nie zapomniał,” zaprotestował.

„Jasne, więc te trzy inne razy to tylko moje marzenia,” droczyła się z nim.

„Sądząc po późnej godzinie, o której kończysz pracę, nadal pracujesz w tym miejscu,” powiedział Huxton, próbując zmienić temat.

„Tak, mówiłam ci, że to dobry sposób na zarobienie pieniędzy,” odpowiedziała z westchnieniem.

„James mówi, że w tym barze bywają źli ludzie. Pieniądze to nie wszystko,” zauważył jej brat.

„Łatwo ci to mówić, panie Prawniku. James jest słodki i miło, że się martwisz, ale muszę to robić,” powiedziała.

„Dlaczego nie zadzwonię do Jamesa, żeby cię odebrał i zawiózł do domu? To najmniej, co mogę zrobić, a on byłby więcej niż szczęśliwy, żeby to zrobić.” Charlie uśmiechnęła się. James był najlepszym przyjacielem jej brata. Wychowali się razem i był jak drugi brat. Fakt, że był przystojny i pracował jako policjant, nie pogarszał sytuacji. Charlie miała skryte zauroczenie Jamesem w okresie nastoletnim. Nie że widział ją jako kogoś innego niż siostrę. Nawet teraz, przyznała, wyglądał niesamowicie w mundurze lub w garniturze, odkąd awansował na detektywa.

„Dzięki, ale nie, dzięki. Niech James odpocznie. Jestem prawie na przystanku, a autobus jedzie tylko dwadzieścia minut,” powiedziała bratu. Po jego telefonie przestała iść i skupiła się na rozmowie. Ale temat przypomniał jej, że autobus przyjedzie za chwilę, więc zaczęła przyspieszać kroku w kierunku przystanku. Była już prawie na miejscu, gdy zobaczyła, jak autobus przejeżdża obok, nawet nie zwalniając przy pustym przystanku. Westchnęła w duchu.

„Jesteś pewna? Sam bym po ciebie pojechał, ale nie chcę budzić Tysona, kiedy w końcu ma nieprzerwany sen,” powiedział jej brat.

„W porządku, mój autobus zaraz tu będzie. Będę w domu szybciej w ten sposób, niż gdybym musiała czekać na Jamesa. Dobrze spełniłeś swoje obowiązki starszego brata dzisiejszego wieczoru. Idź spać z czystym sumieniem, a ja odezwę się w sprawie dat na obiad,” powiedziała mu.

„Jesteś pewna? Nie chcesz, żebym został na linii, dopóki nie przyjedzie twój autobus?”

„Nie ma potrzeby, zaraz tu będzie, a ja jestem w zasięgu krzyku od baru, gdzie nadal jest ten olbrzymi ochroniarz Robert, bo szefowa liczy utarg,” powiedziała mu.

„Dobrze. Kocham cię, siostro.”

„Też cię kocham,” powiedziała i rozłączyła się. Skłamała bratu. Przegapiony autobus oznaczał czterdzieści pięć minut czekania. Ale nie chciała, żeby brat wpadł w pełny tryb ochronny. Miał rodzinę, a Charlie nie chciała zawracać głowy Jamesowi. Zamiast tego usiadła na ławce i zaczęła przeglądać telefon. Samochód zatrzymał się przy przystanku, a Charlie spięła się, podnosząc wzrok. Przed nią stał czarny Lincoln Town Car, a tylne drzwi były na wysokości jej wzroku. Szyba opuściła się, a Charlie zobaczyła Vidara. Przez chwilę oboje patrzyli na siebie w milczeniu.

„Ile czasu do następnego autobusu?” zapytał Vidar. Charlie pomyślała o tym, żeby powiedzieć mu to samo kłamstwo, które powiedziała bratu. Ale co, jeśli Vidar postanowiłby poczekać? Wtedy wiedziałby, że skłamała, a to nie byłoby dobre, ponieważ był cenionym klientem Jenni. Spojrzała na telefon.

„Dwadzieścia pięć minut,” powiedziała mu. Skinął głową.

„Zawiozę cię do domu,” powiedział. To nie było pytanie, co zirytowało Charlie.

„Dziękuję za propozycję, ale poczekam,” powiedziała, obserwując, jak kierowca wysiada z samochodu, obchodzi go i otwiera drzwi pasażera, oczekując, że wsiądzie. Charlie zobaczyła Vidara siedzącego na najdalszym siedzeniu. Wyglądał na zrelaksowanego i jakby należał do tego drogiego samochodu. Nie ruszyła się. On nic nie powiedział, tylko uniósł brew, jakby pytając, jak długo zamierza mu się sprzeciwiać. Charlie poczuła, że jej determinacja słabnie. Był klientem i byłoby niegrzecznie odrzucić jego ofertę, pomyślała, wstając z ławki i wsiadając do samochodu.

„Dziękuję,” powiedziała, gdy kierowca zamknął za nią drzwi. Vidar tylko skinął głową i spojrzał na tablet, który trzymał. Wyglądało na to, że coś czytał i ignorował jej obecność. Wcale nie niezręcznie, pomyślała Charlie.

„Dokąd, mademoiselle?” zapytał kierowca, patrząc w lusterko wsteczne.

„Trzy, trzy, osiem Hudson Street,” powiedziała.

„To chyba hotel, mademoiselle,” powiedział kierowca.

„Zgadza się,” odpowiedziała. Kierowca uśmiechnął się do niej szybko i skinął głową, zanim włączył się do ruchu. Vidar skupiał się na tym, co czytał. Charlie patrzyła na miasto za oknem i miała nadzieję, że dotrą tam jak najszybciej. Może powinna była zgodzić się, żeby James ją odebrał. Przynajmniej to byłaby przyjemna podróż. Westchnęła z ulgą, gdy samochód zatrzymał się przed hotelem. Charlie chciała otworzyć drzwi i uciec, ale kierowca już wysiadł i czuła, że byłoby niegrzecznie nie pozwolić mu wykonać swojej pracy. „Dziękuję za podwiezienie,” powiedziała Vidarowi, czekając, aż kierowca otworzy drzwi. Vidar mruknął coś, a Charlie wysiadła z samochodu w tej samej chwili, gdy kierowca otworzył drzwi. „Dziękuję,” powiedziała mu.

„Cała przyjemność po mojej stronie, mademoiselle. Miłego wieczoru,” powiedział.

„Nawzajem,” odpowiedziała odruchowo. Stała na chodniku i patrzyła, jak samochód znika. Kiedy była pewna, że odjechali, przeszła blok do swojego mieszkania. Wiedziała, że nie byłoby niemożliwe dla Vidara, żeby ją znaleźć, gdyby naprawdę chciał. Coś jej mówiło, że miał zasoby, które mogłyby ją namierzyć w ciągu godziny, gdyby zechciał. Ale przynajmniej czuła się trochę lepiej, nie prowadząc go prosto do swojego domu.

Previous ChapterNext Chapter