




Rozdział 2
Violet
Mrugałam, przetwarzając informacje.
Czy to ja? Nie, i z pewnością nie byłam żadną byłą księcia Lykanów. Wolałabym pływać we własnych wymiocinach niż zaangażować się w coś takiego.
„Przestań ją męczyć, Amy,” odezwała się druga dziewczyna z warkoczami, Trinity. Uśmiechnęła się do mnie serdecznie, jej oczy były o wiele łagodniejsze i milsze niż ostre, przenikliwe spojrzenie Amy.
„Chrystal ma rude włosy, pamiętasz?”
Dotknęłam swoich blond kosmyków niepewnie, zauważając, że twarz dziewczyny z różowymi włosami złagodniała. Zamknęłam za sobą drzwi.
„Jestem Violet, miło mi was poznać.”
„Cześć, Violet,” Trinity podeszła do przodu, pomagając mi z walizkami. „Chrystal jest Lykanem z szlachetnej krwi, jej tata jest betą króla Lykanów królestwa Lupyria, i jest naszą współlokatorką. Ja jestem tutaj, Chrystal tam, Amy tu—i to jest twój pokój," powiedziała, wskazując i prowadząc drogą.
Nasza współlokatorka była więc ze szlachetnej krwi, żyjąca w największym z trzech królestw Lykanów, nic wielkiego. Kolejny cios w moją pewność siebie, tego mi było trzeba.
Obejrzałam pokój, gdy Trinity położyła moje rzeczy przy łóżku. „Proszę bardzo, i nie ma za co,” powiedziała.
„Dzięki.”
Pokój był średniej wielkości, nadal pusty oprócz podwójnego łóżka, pustego okna i małej garderoby.
„Musimy dzielić wspólną łazienkę. Jest na pierwszym piętrze,” wyjaśniła Trinity.
Amy dołączyła do nas, opierając się o framugę drzwi. „Nie uważasz, że to obrzydliwe? Nie chcę, żeby ktoś mi dał, no wiesz... zielone palce?”
Trinity zachichotała.
„Och, masz na myśli grzybicę stóp?” wtrąciłam się.
Trinity i Amy wymieniły spojrzenia, a potem znowu spojrzały na mnie.
„Tinea pedis? Infekcja grzybicza?” wyjaśniłam, tylko po to, żeby zobaczyć jeszcze bardziej zdezorientowane spojrzenia.
„Nieważne—w każdym razie, miło was poznać, i mam nadzieję, że się dogadamy,” zmieniłam temat szybko, robiąc mentalną notatkę, żeby unikać mówienia czegokolwiek zbyt nerdowskiego przy kimkolwiek.
Mój brat, Dylan, czasami mówił mi, żebym przestała być taka mądralą, bo to sprawia, że jestem dziesięć razy mniej lubiana. On był największym nerdem na świecie, więc skoro to mówił, musiało to coś znaczyć.
„Szybkie pytanie, czy wszyscy idziemy dziś na Festiwal Gwiazd?” Trinity promieniała, poruszając brwiami wesoło.
Nie.
Odwróciłam się, żeby rozpakować swoje rzeczy, udając, że nie słyszę. Festiwal Gwiazd odbywał się w lesie tuż za bramami szkoły.
Zawsze odbywał się w pełnię księżyca, aby powitać nowych uczniów, i był szczególnie popularnym wydarzeniem wśród nieparowanych wilkołaków, którzy desperacko szukali swojego partnera.
Myśl o byciu związanym z kimś, tylko po to, żeby go stracić, przerażała mnie. Uczucie, które czułam po stracie rodziców, było czymś, czego nigdy więcej nie chciałam przeżywać.
„Powinniśmy iść. Wszyscy tam będą—i słyszałam, że wielu uczniów znajduje tam swojego partnera,” powiedziała Amy.
Mój żołądek skręcił się z niepokoju. Naprawdę nie chciałam iść, ale też nie chciałam być tą jedyną osobą, która przyszła do akademii tylko po to, żeby się uczyć, choć to była prawda.
Chciałam się dopasować, ale jednocześnie pozostać wierna sobie. Myślę, że naprawdę chciałam być inna niż Violet z domu.
"Znaleźliście już swoich partnerów?" zapytała Amy.
"Nie—Violet?" odpowiedziała Trinity, a ja spojrzałam na nią, powoli kręcąc głową.
"Więc pójdziesz z nami?"
"Odpuszczę sobie. Poza tym, nawet nie mam sukienki na to," powiedziałam, mając nadzieję, że to zakończy rozmowę.
"I co z tego? Pożyczę ci coś," zaproponowała natychmiast Trinity. Wiedziałam, że nie miała złych intencji, była dla mnie miła od samego początku. Po prostu nie potrafiła zrozumieć aluzji.
Czułam się uwięziona, wiedząc, że jeśli odmówię, to ustawi ton mojej relacji z współlokatorkami na całe cztery lata. Poza tym, to była tylko jedna noc. Co najgorszego mogło się stać?
"To miłe z twojej strony—dzięki!" powiedziałam, wymuszając uśmiech.
Trinity klasnęła w dłonie, uśmiechając się, a potem szturchnęła Amy w ramię. "Widzisz? Problem rozwiązany."
Amy zaśmiała się, krzyżując ramiona. Przez chwilę panowała cisza, zanim Trinity otworzyła nowy temat. "Czym zajmują się wasi rodzice?"
Mrugnęłam, zaskoczona pytaniem. Tak jak z Natem, to był ten moment, w którym zwykle mówiłam, że moi rodzice nie żyją—ale tym razem nie. Znowu.
Trinity odpowiedziała na swoje własne pytanie: "Mój tata jest Alfą, tata Amy jest Betą—"
"Mój też jest Alfą!" oznajmiłam, zanim mogła powiedzieć coś więcej. Teraz, gdy dostała swoją odpowiedź, desperacko miałam nadzieję, że zmieni temat.
Amy lekko przewróciła oczami. "Tak, tak, wszyscy tutaj mają jakiś status. W każdym razie, gdzie jest Chrystal?"
Od momentu, gdy ją poznałam, wydawała się niemal obsesyjnie zainteresowana Chrystal. Cały czas mówiła tylko o tej wilkołaczce.
"Jestem pewna, że spotkamy ją wkrótce. Pewnie jest z Kylanem i Natem," powiedziała Trinity.
"Nate? Z samorządu studenckiego?" zapytałam zaskoczona.
Oczy Amy rozbłysły. "Spotkałaś go? To brat bliźniak Chrystal i przyszły Beta Kylana."
Kiwnęłam głową, przypominając sobie przystojnego chłopaka z wcześniej. Więc był wilkołakiem, przyszłym Betą szlachetnej krwi—i bratem mojej współlokatorki.
"Wyobrażasz sobie? Beta przyszłego Króla Wilkołaków? Może to on jest moim partnerem," zaśpiewała Amy, a dwie dziewczyny zachichotały. "Nie liczę na Księcia Wilkołaków, ale wezmę drugiego najlepszego."
Moja twarz pobladła, gdy powoli łączyłam fakty. Chłopak, który nazwał mnie okularnicą, był rzeczywiście królewskim. To był ten Książę Wilkołaków, o którym tak się zachwycały. Dlatego Nate nazwał go 'Księciem'.
Zdecydowałam w tej chwili, że będę się od niego trzymać z daleka. Jeśli mógł mnie dręczyć po przypadkowym zderzeniu, nie chciałam nawet wiedzieć, jaką krzywdę mógłby wyrządzić bez ponoszenia konsekwencji.
W końcu był wilkołakiem—dziesięć razy silniejszym, dziesięć razy szybszym.
"Powinniśmy iść—RD oczekuje nas za dziesięć minut," powiedziała Trinity, spoglądając na telefon.
"Po co?"
"Ma nam pokazać kampus," odpowiedziała Amy.
"Więc chyba powinniśmy się ruszyć."
~
Gdy dotarliśmy do głównej sali w budynku uzdrowicieli, duża grupa nowicjuszy już czekała i rozmawiała między sobą. Esther, kobieta, która wcześniej się przedstawiła, stała na podwyższeniu.
W momencie, gdy weszłam do sali, jej spojrzenie zatrzymało się na mnie i skinęła mi przyjaźnie głową, na co odpowiedziałam tym samym. Czekałam, aż odwróci wzrok, ale nigdy tego nie zrobiła. Z jakiegoś powodu, Esther ciągle na mnie patrzyła. Zmrużyłam oczy, zastanawiając się nad przyczyną.
"Patrz, to Chrystal!"
Amy szturchnęła mnie w ramię, a ja odwróciłam się, podążając za jej wzrokiem. Zatrzymały się na pięknej opalonej dziewczynie z długimi, prostymi rudymi włosami, stojącej w grupie dziewczyn. Chrystal miała na sobie krótka różową spódniczkę tenisową i różowy top, które wyglądały na drogie.
Już na pierwszy rzut oka było jasne, że nie była w akademiku, aby nas powitać, ponieważ miała swoją własną grupę i standardy. Prawdopodobnie już zdecydowała, że jej współlokatorki nie są dla niej wystarczająco dobre, nie dając nam szansy na poznanie się.
Jej energia była zupełnie inna niż jej brata, Nate'a, który wyglądał na tak miłego i przystępnego.
"Idę się przywitać. Do zobaczenia później!" Amy powiedziała, zanim odeszła w stronę Chrystal.
Trinity zaśmiała się, gdy obserwowaliśmy, jak Amy klepie Chrystal po plecach, próbując rozpocząć rozmowę. "I zostałyśmy we dwie."
"Nie chcesz jej poznać?" zapytałam, szczerze ciekawa.
Trinity zrobiła zdegustowaną minę, kręcąc głową. "Może i ma szlachecką krew, ale to nie znaczy, że może nas traktować jak śmieci. Gdyby naprawdę chciała nas poznać, byłaby w akademiku."
Uśmiechnęłam się, zgadzając się z Trinity. "Tak, masz rację. Miło spotkać kogoś, kto widzi to tak samo."
"Uwaga!" zawołała Esther.
Głosy w sali powoli ucichły, gdy wszyscy zwrócili na nią uwagę. "Witajcie wszyscy w Akademii Starlight. Jestem Esther, wasza Dyrektor Rezydentka i jedna z Wielkich Mistrzyń w uzdrawianiu. To dla mnie przyjemność powitać was w miejscu, które mam nadzieję, będzie najlepszymi czterema latami w waszym życiu."
Wszyscy wokół mnie zaczęli klaskać, więc niezręcznie dołączyłam.
"Akademia Starlight to miejsce, gdzie będziecie się uczyć, rozwijać i budować przyjaźnie na całe życie – i wiem, że wielu z was jest zdenerwowanych," kontynuowała Esther, nawiązując ze mną kontakt wzrokowy. Odwróciłam wzrok.
"Ale chcę, żebyście wiedzieli, że moje biuro jest zawsze otwarte, bez względu na wszystko."
Trinity szepnęła, "Zawsze tak mówią, ale nigdy nie dotrzymują słowa."
Zachichotałam, ponownie zgadzając się z nią. Zawsze tak było. Mieli wszystkich na uwadze, dopóki czyjaś rodzina nie mogła już płacić czesnego.
"Teraz, jeśli wszyscy pójdziecie za mną," poleciła Esther.
Kątem oka zobaczyłam, jak Amy idzie z Chrystal. Wyglądało na to, że Chrystal wzięła ją pod swoje skrzydła, co miało sens, biorąc pod uwagę ekscytację Amy na myśl o spotkaniu z nią.
Esther poprowadziła nas na pełną wycieczkę po kampusie, wyjaśniając, że ten tydzień będzie poświęcony na eksplorację i naukę podstawowych zasad. Nie wolno nam było spędzać nocy w męskich akademikach, obowiązywała ścisła godzina policyjna, co oznaczało, że nie można było opuszczać akademików po dziesiątej, nie było dozwolone nieautoryzowane zmienianie formy ani jakiekolwiek inne używanie mocy, a szczególnie nie wolno było się bić, chyba że na poligonie treningowym z obecnym nauczycielem.
Trzy razy i wylatujesz.
"Mogłam równie dobrze aplikować do więzienia," mruknęła Trinity, co sprawiło, że się zaśmiałam, gdy szłyśmy z kilkoma innymi pierwszorocznymi, które poznałyśmy po drodze.
Wycieczka zakończyła się w akademickim holu. "Rozejrzyjcie się jeszcze trochę, cieszcie się tygodniem—i zostawiam was dziewczyny," powiedziała Esther.
Wszyscy podziękowali jej chórem, ale jej oczy znów były na mnie. Wciąż zastanawiałam się, o co jej chodziło, dlaczego wydawała się poświęcać mi tyle uwagi.
Gdy zniknęła z pola widzenia, próbowałam dołączyć do rozmowy z dziewczynami, ale były już zbyt zaangażowane.
"On dosłownie przeszedł obok nas. Podobno jest na drugim roku CSL," powiedziała jedna z dziewczyn podekscytowana.
"CS-co?" zapytałam, czując się zagubiona.
"Strategia Walki i Przywództwo? Znów mówią o Księciu Lykanów," wyjaśniła Trinity.
"Ah…”
Temat nie był dla mnie zbyt interesujący. Wszyscy zdawali się mówić tylko o tym cholernym Księciu Lykanów. Rozmowa toczyła się dalej beze mnie, a ja byłam tak znudzona, że nagle poczułam pilną potrzebę skorzystania z toalety. "Czy ktoś wie, gdzie jest łazienka?" zapytałam.
Trinity wskazała w jednym kierunku. "Myślę, że to tam—chcesz, żebym poszła z tobą?"
"Nie, poradzę sobie. Dzięki!"
Podążając za wskazówkami Trinity, w końcu stanęłam przed dwoma zamkniętymi drzwiami z niejasnymi symbolami.
"Jasne, czemu nie?" mruknęłam, próbując podjąć decyzję. Jeden symbol wyglądał jak sukienka, więc zgadłam, że to była łazienka dla kobiet.
Wchodząc do łazienki, zobaczyłam, że była pusta i skierowałam się do jednej z kabin. Po załatwieniu swoich spraw, podeszłam do umywalki, pocierając mydło między dłońmi, zanim je spłukałam. Ale gdy zakręciłam kran, usłyszałam dźwięk zza rogu.
Moje serce zamarło. Jak mogłam przegapić całą część łazienki?
Ciekawa, ale bardziej przerażona, bo wiedziałam, że coś schrzaniłam—zajrzałam za róg, widząc dokładnie to, czego się spodziewałam.
Ku mojej grozie, zobaczyłam pisuary i faceta z odwróconymi plecami, zapinającego spodnie.
Wstrzymałam oddech, panikując, i wiedziałam, że muszę się cicho wymknąć, zanim mnie zauważy.
Ostrożnie zrobiłam krok w tył, tylko po to, by moja stopa uderzyła w kosz, powodując głośny hałas.
Cholera.
Facet odwrócił się gwałtownie, jego wyraz twarzy był napięty, a szczęka zaciśnięta. Mój żołądek się skurczył. Chociaż to był pierwszy raz, kiedy widziałam jego twarz, od razu rozpoznałam jego sylwetkę.
To był Książę Lykanów, Kylan, i szedł w moją stronę z tak zimnym spojrzeniem, że mogło zabić. Wszystko wydawało się poruszać w zwolnionym tempie, gdy zbliżał się coraz bliżej—aż stanął przede mną, zostawiając nie więcej niż kilka centymetrów między nami. Nerwowo przygryzłam dolną wargę, obawiając się, co z tego wyniknie.
Byłam tak zawstydzona, że dźwięk mojego własnego bicia serca odbijał się echem w moich uszach. Oczy księcia wwiercały się w moje, a on wyglądał na wściekłego.
Byłam zamarznięta, mój umysł pusty, niepewna, co zrobić lub powiedzieć dalej.